piątek, 12 lutego 2016

Zawirowania

Hej kochani!

Na początku pragnę Was baaardzo przeprosić za tak długą nieobecność, trochę się u Nas znowu działo i stąd ta przerwa, ale już jesteśmy i postaram się wszystko nadrobić! :)


Czwartek (4.02) był dla nas kolejną chwilą na zobaczenie Naszego Synka, nie mogliśmy się doczekać, aż pojawi się na monitorze - Nasze Małe Wielkie Szczęście. 
Okazało się znowu, że pcha się po raz już trzeci za szybciutko na ten świat , więc znów trafiliśmy do szpitala. 



Fachowa opieka i od razu czuliśmy się lepiej, po trzech dniach byłam pełna nadziei, że wyjdziemy w niedzielę, aż tu nagle ferelny sobotni wieczór... Dostałam takich skurczy, że zaczynałam zwijać się z bólu, szybka interwencja - kroplówka, tabletki... Nic nie pomogły, aż w końcu padła decyzja o podaniu sterydów na rozwój pęcherzyków płucnych u Małego i zostałam podłączona do pompy, w której miałam lek na zahamowanie skurczy... doba z nowym "przyjacielem" była dla mnie straszna... Nie przespana noc z powodu ogromnego kołatania serca - czułam się jakbym biegła sprintem z 10km... to było straszne... Ale czego się nie robi dla dziecka- przetrwałam dla Niego, musiałam być dzielna, choć bardzo bolało i byłam strasznie osłabiona, czułam po prostu każdą żyłę na swoim ciele (aż łzy napłynęły mi do oczu dopiero,dochodzę do siebie po tych wszystkich lekach). 



Lekarze mówili, że będę miała dwie dawki tego leku, a później znów kroplówka, która zawsze ma trzy dawki - więc z moich obliczeń wyszło, że wypisaliby mnie najwcześniej w sobotę. Sprawy się tak szybko zmieniały jak w kalejdoskopie - dosłownie!
Uwierzcie, nigdy nie wiesz co się stanie w następnym dniu - byłam nastawiona na długi pobyt w szpitalu, aż tu nagle na wtorkowym porannym obchodzie okazało się, że wyjdę do domku! Co za ulga! 


Najpiękniejsze momenty, to te w których możemy słuchać bicia serca Naszego Synka

Na badaniu okazało się, że NA SZCZĘŚCIE wszystko jest dobrze i oby tak zostało, ale z badań krwi okazało się, że mam Niedokrwistość i została mi zwiększona dawka żelaza.

Jaka ogromna była moja radość z wyjścia! Ten pobyt dużo pomógł, w razie co Rafałek może się już rodzić, bo płucka są na tyle rozwinięte przez te leki, że da sobie radę - jednak wolelibyśmy z Tatą żebyś jeszcze trochę posiedział w brzuszku

DOM - tak tęskniłam, za Michałem, za Naszym łóżkiem, za kotem, za swoja łazienką, kuchnią! Za wszystkim!



W poniedziałek zaczęliśmy 32 tydzień, jeszcze tylko 57dni! TYLKO!



Trzymajcie za Nas kciuki! Oby następna wizyta w szpitalu była już blisko daty rozwiązania!


Kochamy Cię Synku!! 



Buziaki, P.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz