Post serii, co się u Nas działo przez ostatni tydzień :)
Jak wspomniałam w ostatnim poście od niedzieli leżałam z przeziębieniem, katarem, bólem głowy, zatok i Bóg wie co jeszcze - wyleczyłam się tylko i wyłącznie dzięki specyfikom Mojego Michała - mianowicie, wywaru z czosnku i miodu oraz znanym każdemu syropku z cebuli, za którym nie każdy przepada. Stawia na nogi! W czwartek już byłam zdrowa :) Także leżałam przez te dni cały czas w łóżku, wstawałam w sumie tylko do łazienki - wszytkim innym zajmował się Michaś - NAJKOCHAŃSZY :* Jedynym wyjątkiem był poniedziałek, gdzie miałam wizytę kontrolną u lekarza, dowiedzieliśmy się że Nasze szczęście waży KILOGRAM <3. Niby taki mały, a już taki duży! Wtedy też zaczęliśmy w końcu ostatni trzeci trymest ciąży :)
Taki SYN <3
Na szczęście obyło się bez nich, bo domowe sposoby bardzo dobrze na mnie zadziałały. I tak mijały mi kolejne dni aż nastała ta ferelna noc.... z środy na czwartek około północy zaczęłam się bardzo źle czuć, ból w okolicach pępka był nie do zniesienia, nasilał się w dół brzucha, kłucie w kroczu - tragedia... Na dodatek byłam sama w domu, bo Michał na nocce w pracy, zadzwoniłam najpierw do niego i kazał mi szybko dzwonić na pogotowie, tak też zrobiłam. Karetka przyjechała po jakichś 20minutach, porobili mi badania te co mogli, zbadali ciśnienie, cukier - niby wszystko dobrze, a bolało jak cholera.... Więc zabrali mnie do szpitala na Polną - w karetce rozbolał mnie prawy jajnik i ból pulsował na całą prawą stronę, Michał zwolnił się z pracy i dojechał prawie w tym samym czasie co karetka. Na miejscu porobili badania i znów - niby okej, ale boli... Więc wzięli mnie na oddział i przyjęli do szpitala - zawieźle na porodówkę, bo tylko tam było miejsce (urok szpitala na Polnej...) - okazało się, że szyjka jeszcze bardziej się skróciła i na dodatek miałam 0,5cm rozwarcie... Szok... Porobili badania, pobrali krew, zastrzyki, kłucia i tak wyglądały moje kolejne dni w szpitalu.... Po trzech dniach mnie na szczęście wypuścili, rozwarcie zanikło i jest teraz wszystko okej :) Oby już tak pozostało! Trzymajcie kciuki <3
Po wyjściu ze szpitala poszliśmy na małe zakupy, kupiliśmy ramkę gdzie mamy zdjęcia z USG i musimy wywołać jeszcze jakieś 3 Nasze - będzie ciężki wybór :D pokażę ją Wam jak już będzie komplet :) Będąc w Plazie musiałam wejść do Yves Rocher, ponieważ przy ostatnich zakupach dostałam kupon zniżkowy 2x po 40% na jeden kosmetyk do twarzy i na jeden dowolny kosmetyk oraz dodatkowo przy wydaniu minimum 6,90 Tusz w prezencie wart 57zł a ja go miałam za 1 grosz <3 - zakup życia :D
Super sprawa! Fajnie rozczesuje rzęsy i ich nie skleja :)
Dodatkowo zaopatrzyłam się w pięknie pachnący żel/płyn do kąpieli i pod prysznic o zapachu malinowym <3
Wczoraj byli u Nas w odwiedzinach goście prosto z Londynu! :) moja kumpela Ania z narzeczonym Tymkiem :)) - nagadać się nie mogłyśmy! Tyle czasu się nie widziałyśmy to w sumie, co się dziwić! Nie obyło się bez prezentów i bez zdjęć :)))
Pierwsze smoczki dla Rafałka :)
A w tych bodziakach się z Michałem po prostu zakochaliśmy! Jest ich siedem, tyle co dni tygodnia i na każdym jest inny dzień i obrazek - świetna rzecz :)
DZIĘKUJEMY RAZ JESZCZE :*
W międzyczasie mieliśmy jeszcze jednych gości, którzy też przywieźli upominek dla Rafałka - tyle prezentów, a jeszcze się nie urodził :))
Koszulka i body z napisem "Jestem super wnuczkiem" od drugiej babci oraz dresiki od Michała siostry :)
Paputki od rodziców :) "I love Papa <3"
Zakochałam się w tej torebce <3
No i na koniec, moja zmiana zmiana! TADAM!!!
z lewej przed, z prawej po.
Jak lepiej? :)
Zaznaczam, że była to konieczność, poszło jakieś dobre 6cm - odrosną! Najważniejsze, że podoba się mnie i Michałowi :))
Ps. Dziś weszliśmy w 28tydzień :) 89dni do porodu!
Czekamy z tatą na Ciebie Synku <3
Kochamy Cię najmocniej na świecie!!!
Ściskam, P
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz